A Bit of Fry and Laurie - kilka słów od siebie

SimonStorm

Cóż, fanem brytyjskiego dowcipu i podejścia do życia jestem nie od dziś, widziałem więc już wiele różnych seriali i skeczy. Zaczęło się we wczesnych latach dziecięcych, kiedy to wgapiałem się w ekran telewizora oglądając Benny Hilla i Jasia Fasolę. I choć nie są to może najwyższe loty i kwintesencja brytyjskiego humoru, a jako brzdąc nie wyłapywałem wszystkich smaczków i dowcipów, to spędziłem wiele czasu śledząc ich nowe przygody. Wraz z dostaniem stałego łącza poznałem Monty Pythona. Zakochałem się w ich skeczach i gagach, żarty bardzo przypadły mi do gustu. Jednakże spełniony poczułem się dopiero niedawno, kiedy to odkryłem postać Stephena Fry'a i jego genialną rolę w duecie z Hugh'em Laurie'm (dziś niestety zaszufladkowanym jako Dr.House). Ich dowcip spodobał mi się jeszcze bardziej niż ten "Pythonsów". Szybko stałem się więc ich wielkim fanem. A dlaczego? Inteligentny humor na poziomie, solidna dawka bezsensownej abstrakcji i świetna gra aktorska obu panów składają się na coś fantastycznego. Nic więcej do dodania nie mam, chyba że obelżywe słowo. ;-)